SYLWIA MAJCHER
OD LAT DZIAŁA W POLSCE NA RZECZ ZERO WASTE
Napisała kilka bestsellerowych poradników i książek m.in.:
„Wykorzystuję, nie marnuję. 52 wyzwania zero waste”, „Samotny banan”.
Prowadzi także warsztaty poświęcone ekologii i niemarnowaniu.
Na swoim Instagramie edukuje i inspiruje do bardziej zrównoważonego życia.
Nam opowiedziała o swoich początkach z niemarnowaniem.
TIPY ZERO WASTE
SYLWII MAJCHER
W KUCHNI
Wykorzystywanie warzyw i owoców od trzonka
do korzonka. Doceniam liście, natki, a czasem
nawet obierki. Mają wiele wartości odżywczych,
więc szkoda je marnować.
W ŁAZIENCE
Polubiłam kosmetyki w kostce – szampon,
mydło i odżywkę. Są bardzo wydajne
i nie generują kolejnych plastikowych
opakowań. Dbam też o to, by nie marnować
wody. Zakręcam kran przy myciu zębów
(to oszczędność nawet 15 litrów jednorazowo),
częściej wybieram prysznic niż kąpiel w wannie
(szybki prysznic to 50 litrów wody, kąpiel
w wannie nawet 3 razy więcej).
W OGRODZIE
Jestem fanką deszczówki, która idealnie
nadaje się do podlewania trawnika i kwiatów.
Balkonowe rośliny warto podlewać niesoloną
wodą po gotowaniu ryżu, makaronu
czy ziemniaków.
12
SKĄD ZAINTERESOWANIE RUCHEM ZERO WASTE?
To potrzeba wynikająca z nadmiaru. Byłam wychowywana
w domu, gdzie funkcjonował niemal obieg zamknięty, rzeczy
dostawały drugie życie, moi dziadkowie mieli niewielkie
gospodarstwo, więc uczyli nas szacunku do ziemi. Jednak
gdy rozpoczęłam życie na własny rachunek, sporo z tych
rodzinnych wskazówek z premedytacją ignorowałam,
bo wydawały mi się zbyt ograniczające. Robiłam
nieprzemyślane zakupy, wyrzucałam jedzenie, które
przestawało cieszyć się wzięciem, nie zwracałam uwagi
na sposób przechowywania. Efekt mnie zmęczył, więc z pokorą
wróciłam do korzeni, patentów obu babć, które są dla mnie
prekursorkami idei zero waste. One dbały o środowisko,
gotowały w rytmie sezonu, nie marnowały dużo wcześniej niż
hasło zero waste tak intensywnie wybrzmiało.
JAKIE BYŁY TWOJE POCZĄTKI, OD CZEGO ZACZYNAŁAŚ?
Od porządków – najpierw tych w kuchni, gdzie zaczęłam
przede wszystkim troszczyć się o wykorzystanie produktów,
jakie przynosiłam ze sklepu. Przez długi czas gotowałam
chaotycznie, a okazało się, że robienie domowego jadłospisu
niesamowicie ułatwia kulinarną organizację. Dzięki
planowaniu zyskałam więcej czasu oraz pieniędzy, skutecznie
zapanowałam nad jedzeniowym rozgardiaszem. Jeden z szefów
kuchni powiedział mi kiedyś, że lodówka to jest nasz biznes
i warto o niego dbać, żeby nie mieć niepotrzebnych strat.
Zastosowałam tę radę w praktyce i bardzo polecam.
Po opanowaniu bałaganu w kuchni nabrałam apetytu
na więcej. Chciałam uporządkować także przestrzeń wokół.
Zaczęłam oddawać przeczytane książki, nieużywane zabawki
dzieci, znacząco zredukowałam garderobę. Pozbyłam
się jednego auta, w mieście najchętniej wybieram rower
i komunikację miejską. Czytam etykiety na opakowaniach
i tam, gdzie się da – szukam alternatywy dla jednorazowości
i plastiku.